Blog:AI zabierze nam pracę - to może być dobra wiadomość

Z MruczekWiki
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

AI zabierze nam pracę - to może być dobra wiadomość
4 września 2022 | Kenex


Coraz więcej zadań nie będzie wymagało asysty człowieka, a więc tym samym potrzeby zatrudniania kogoś. To dobrze czy źle? Zależy od decyzji politycznych. Grozi nam przerażająca dystopia, ale w zasięgu ręki jest także cudowna utopia.

Nie tak szybko

Na początek muszę uczulić na pewną rzecz. Media mają tendencję bezrefleksyjnie podawać dalej przekazy reklamowe, których zadaniem jest przyciągnąć inwestorów. Ich cechą wspólną są baaaaardzo optymistyczne daty. Orbital Technology miało otworzyć hotel na orbicie w 2016 roku[1], podczas gdy obecnie mówi się o 2027[2]. Drogi od dawna miały być pełne autonomicznych samochodów i cieżarówek, przez co mało kto stara się o drogie uprawnienia kierowcy i teraz brakuje ludzi do rozwożenia towarów[3] oraz pasażerów[4].

Można myśleć, że rewolucja jest tuż tuż i zaraz wywróci życie do góry nogami, a ostatecznie nic się nie dzieje. Warto przypomnieć chociażby takie niewypały jak telewizory 3D albo Google Glass. Z drugiej strony niewielu zawczasu spodziewało się, jak wiele namiesza Internet, smartfony i media społecznościowe (więcej).

Trzeba o tym pamiętać, by trzeźwo oceniać różne sensacje przetaczające się przez media. Jeśli zobaczysz nagłówek straszący, że robot zabierze ci pracę, nie wpadaj w panikę. Zastanów się, czy robot jest faktycznie gotowy i czy jest na tyle tani, by opłacało się w niego zainwestować. Nawet jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi "tak", na drugie pewnie brzmi "nie". Gdy pracowałem w serwisie rezerwacyjnym, moje zadania z powodzeniem dałoby się zautomatyzować. Ale znacznie taniej było zatrudnić trójkę studentów na kilka miesięcy.

AI zabierze

Nie znaczy to, że problem AI zabierającego pracę jest wydumany. Wręcz przeciwnie. Gdy znajomy księgowy awansował, na jego miejsce nikt nie był potrzebny, bo jego dawne zadania zostały zautomatyzowane. Problem w tym, że wielu dziennikarzy nie pochyliło się nad tematem, przez co głupio strzelają, co zostanie zastąpione przez maszyny. Dominująca narracja jest taka, że najbardziej zagrożone są prace fizyczne, natomiast najbezpieczniejsze są kreatywne prace umysłowe. Nie zgadzam się z tym.

Dla studentów psychologii jedną z najcięższych przepraw jest groźny przedmiot "psychologia poznawcza", który Farciarz nazwał żartobliwie "dekompilacją mózgu". Uczymy się na nim różnych koncepcji, jak mózg odbiera i rozumie świat. Można się zdziwić, jak wiele rzeczy, które wydają nam się oczywiste, w rzeczywistości są rezultatem bardzo złożonych filtrów. Przykładowo poniższe truskawki zapewne widzisz jako czerwone, chociaż możesz sprawdzić, że takie nie są. Nasz mózg dzięki latom doświadczeń po prostu "wie", że te truskawki powinny być czerwone, a w błąd wprowadza nietypowy filtr nałożony na zdjęcie. Więcej o złudzeniu truskawkowym możesz poczytać tutaj.

Te truskawki nie są czerwone.png

Do czego zmierzam tym wywodem? Percepcja, czyli odbieranie bodźców, jest procesem piekielnie skomplikowanym. Zrobienie niezawodnego AI kierowcy, który poradzi sobie w deszczową pogodę, to nie lada wyczyn. A gdy dodamy do tego konieczność wykonywania operacji manualnych, otrzymujemy piekło dla programistów i inżynierów. Najtęższe umysły naszej planety dwoją się i troją, by stworzyć robota o takim zakresie ruchów jak człowiek, ale na razie są daleko w tyle za milionami lat ewolucji. Dlatego wbrew temu, co sądzi wielu ludzi, moim zdaniem takie zawody jak sprzątaczka czy kierowca są jednymi z NAJMNIEJ narażonych na automatyzację.

Często spotykam się z opinią, że mogą spać spokojnie ludzie zajmujący się pracą wymagającą empatii (np. psycholog) lub kreatywności (np. rysownik). Jednak w trzecim tomie "Zakazanej psychologii" Tomasza Witkowskiego można znaleźć rozdział poświęcony zautomatyzowanym terapeutom, którzy potrafią pomóc równie skutecznie jak ludzki specjalista. Rzetelnie prowadzona terapia jest prowadzona wedle pewnych instrukcji i procedur, od których nie trzeba, a wręcz nie powinno się odbiegać. Psycholodzy często argumentują, że maszyna nigdy nie zastąpi terapeuty, bo przecież nie skojarzy, że napis na koszulce coś znaczy. Ale jak często taka konieczność rzeczywiście ma miejsce? Prawdopodobieństwo, że nie zrozumienie przesłania koszulki zepsuje proces terapeutyczny, oceniam na bardzo bardzo bliski zera. To może chociaż artyści są bezpieczni? A gdzie tam. Ze zgrozą patrzą na możliwości takich narzędzi jak Dall-E czy Stable Diffusion, gdzie wpisujesz opis i otrzymujesz wygenerowane obrazy.

Upragniona wolność albo śmierć z głodu

Powoli dochodzimy do sedna artykułu - co z tym fantem zrobić? Coraz więcej zadań nie będzie wymagało asysty człowieka, a więc tym samym potrzeby zatrudniania kogoś. Dystopijny wariant jest taki, że garstka kapitalistów staje się absurdalnie bogata, a reszta zdesperowana szuka jakiejkolwiek pracy w uwłaczających warunkach i słyszy "rób szesnastą godzinę, bo mam 20 robotów na twoje miejsce".

Wielu liberałów uspokaja, że pewnie będzie jak z maszyną parową. Zabrała pracę, ale zaoferowała także nową. Dlatego nie musimy nic robić. Nie podzielam tego optymizmu. Przy osiągnięciu pewnego poziomu automatyzacji może ruszyć lawina, w której dziesiątki procent populacji w ciągu kilkunastu lat zrobi się niepotrzebne. Gdzie ich wszystkich upchnąć? Automatyzację robi się po to, by było potrzeba MNIEJ ludzi, a nie tyle samo. W przypadku maszyny parowej problem rozwiązał się z powodu wzrostu popytu. Ludzi było coraz więcej i chcieli coraz więcej. Obecne trendy demograficzne zapowiadają raczej spadek populacji, a społeczeństwo stopniowo oswaja się z ideami antykonsumpcyjnymi. Nawet rynek afrykański od połowy XXI wieku ma pod tym względem się "psuć". Strategia "niech samo się zrobi" jest bardzo ryzykowna. AI może z czasem rozwijać się tak szybko, że będzie migiem automatyzować rzeczy, które człowiek wymyślił jako wolne od automatyzacji.

Jeśli się nad tym zastanowimy, przy odpowiednich decyzjach politycznych wyręczenie naszych obowiązków to przecież spełnienie marzeń. Nareszcie moglibyśmy przestać chodzić do pracy, której nienawidzimy, bo przykre obowiązki robi maszyna. Mielibyśmy mnóstwo czasu na relacje z innymi ludźmi, rozwijanie pasji, odkrywanie siebie. Ludzie mi mówią, że to wcale nie byłoby fajne, bo "potrzebują gdzieś pracować". Ale tak jest dlatego, że obecnie bycie bezrobotnym wiąże się z silnym napiętnowaniem społecznym, a inni nie mają dla nas czasu, bo przecież pracują. Poza tym jesteśmy na każdym kroku tresowani przez motywację zewnętrzną (robię, by dostać nagrodę lub uniknąć kary), że nie pielęgnujemy motywacji wewnętrznej (robię, bo czynność sama w sobie jest wynagradzająca). Pisałem o tym więcej w mojej krytyce systemu edukacji. Rzeczywiście wielu musiałoby się nauczyć żyć ze zwiększoną ilością wolnego czasu. Ale moim zdaniem zdecydowanie warto.

Jak to osiągnąć? Pomysły są różne. Możemy rezygnować z pracy stopniowo, co jakiś czas skracając tydzień roboczy. Bezwarunkowy dochód podstawowy zakłada, że każdy dostawałby od państwa określoną sumę pieniędzy za nic. Środki mogłyby pochodzić z opodatkowania pracy robotów. Niektórzy idą jeszcze dalej jak Projekt Venus, który nawołuje do całkowitej rezygnacji z pieniądza. Warto rozpocząć dyskusję społeczną już teraz. Nie czekajmy na bezrobocie rzędu 40% i populistów wygrywających wybory.

Aktualizacja 9 grudnia 2022

Obecnie nowicjusze wielu branż patrzą z przerażeniem na możliwości ChatGPT, który jest w stanie generować kreatywne opowiadania oraz rozwiązywać problemy programistyczne. W przyszłości będzie jeszcze trudniej dostać pierwszą pracę, bo po co brać świeżaka, jak podstawowe zadania odwali AI. Wystarczy jedynie ekspert do nadzoru i korekt.

Zobacz też

MiauBlog:

MruczekWiki:

Przypisy